Globalna wioska została swego czasu wymyślona przez Marshalla McLuhana na potrzeby jego dzieła, „Galaktyki Gutenberga”. Odnosiła się do komunikacji na masową skalę. Miało to miejsce niemal 50 lat temu, jednak dziś z pewnością możemy powiedzieć, iż globalna wioska stała się faktem. Komunikacja z każdym w zasadzie zakątkiem świata jest jak najbardziej możliwa. Bez problemu, mając dostęp do Internetu, możemy połączyć się z drugim człowiekiem nawet w Australii czy Ameryce Południowej. Granice geograficzne przestały obowiązywać – granicą może być tylko bariera językowa.
Podobnie prosty, przynajmniej w teorii, jest przepływ informacji. Jeśli coś wyda się interesujące mediom, możemy mieć pewność, iż usłyszy o tym ogromna część społeczeństwa. Równie prosty jest przepływ informacji pomiędzy użytkownikami Internetu. Ma to soje wady i zalety. Może pomagać w nauce, rozwoju nowych technologii, rozwoju indywidualności jednostki ludzkiej i jej samorozwoju. Może też jednak przyczynić się do zamknięcia jej w czterech ścianach i zatracenia możliwości prawidłowej socjalizacji.
Istotnym jest również w XXI wieku transfer kapitału, a także pracowników. Wiele firm z zamożniejszych krajów obniża koszty produkcji przenosząc ją do miejsc, gdzie materiały są tańsze, a pracownikowi można dużo mniej zapłacić. Również sama ludność może się dużo łatwiej poruszać po niemal wszystkich krajach. Póki co jest to obwarowane różnego rodzaju wizami i koniecznością posiadania paszportu, jednak przykład Unii Europejskiej i strefy Schengen jest wyrazem ich powolnego zaniku. Podobnie do większego poczucia wspólnoty przyczynia się rozpowszechnianie języka angielskiego jako uniwersalnego sposobu porozumiewania się ludzi na świecie, chociażby przez jego powszechne zastosowanie w Internecie.
Na głównej przeszkodzie rozwoju globalnej wioski wydaje się stać silnie zakorzenione
poczucie państwowości. Każdy jest obywatelem konkretnego państwa – Francji, Niemiec, Polski – nie może więc być obywatelem innego, tym bardziej jakiegoś superpaństwa. Trudno znaleźć logiczne argumenty za takim rozwiązaniem, stąd też tak ogromny opór i niezgoda na każdą, choćby niejasną próbę wprowadzenia takiego porządku. Być może stopniowe wdrażanie podobnych rozwiązań, poczynając od unii międzypaństwowych na niemal wszystkich kontynentach, zmieni myślenie obywateli świata, jednak nawet wtedy trudno o całkowite i wszechobecne wymazanie granic międzypaństwowych.
Pomijając czynniki polityczne i geograficzne, globalizacja, jak niemal wszystko, ma swoje wady i zalety. Odczuwalne dla każdego. Może być groźną bronią, ale z pewnością jest też potężnym darem dla zwykłego człowieka, któremu bez jej możliwości żyłoby mu się zapewne znacznie trudniej. To od niego zależy, czy mądrze go wykorzysta, czy stanie się ona jego zgubą. Wydaje się, iż pierwszy krok ku pozytywnemu rozwiązaniu, świadomość zagrożenia, został już, szczęśliwie, uczyniony.